Życie balkonowe wre. Uwielbiamy obserwować ptactwo. To też, jak to zwykle bywa, i ono jakoś garnie się do nas. Odwiedzają nas wszystkie osiedlowe - skrzydlate. Zawsze mogą liczyć na jakiś smakołyk, przekąskę, kropelkę wody albo kąpiel. Wrony siwe uwielbiają żółty ser a małe wróbelki proso i kąpiele w naszym spa. Kiedyś nawet sroka połakomiła się na moją dekorację balkonową i porwała mi z gniazda drewnianego, malowanego ptaszka. Potem przylatywała jeszcze przez kilka dni, wsadzając głowę do dziupli czy przypadkiem coś nie wskóra (a gniazdko, już bez ptaszka, wygląda tak). Niekiedy mamy też szczególnych gości. Były u nas drapieżniki: pustułka i kobuz,które miały niecne zamiary i chętkę na wróble przesiadujące na balkonowej gałęzi. Rzeź jednak się nie udała. Wróble szybko rozpierzchły się we wszystkie strony a ja i córka mogłyśmy ukradkiem, zza żaluzji, obserwować te piękne ptaki siedzące na naszym balkonie. Co roku, pod koniec zimy przylatują szpaki i biją się o kulki z ziarna. A latem, ze względu na to, że mamy papugi rozrzucające ziarno gdzie popadnie, wchodzą do domu wróble i gołębie. W poszukiwaniu smacznego ziarna, które nasze śmieciuchy wyrzucają z klatki, fruwający goście paradują bezczelnie pod naszymi nogami i wcale się nas nie boją. Na szczęście i my się ich nie boimy, więc wszystko gra ;)))
Wrona siwa
Kawka
Wrona siwa

Wróbelek

*
...i nasz kolega gołąb
Z ciepłymi pozdrowieniami na niedzielę :)